Samookaleczanie.1 marca: Światowy Dzień Świadomości Autoagresji.

samookaleczanie

Samookaleczanie

Dziś 1 marca – Światowy Dzień Świadomości Autoagresji.

Samookaleczanie

Dobra okazja, aby o tym pomyśleć. Aby przyjrzeć się sobie oraz osobom w swoim  otoczeniu.

Podejdę tylko do fragmentu tego tematu – do autoagresji, do samookaleczania jako sposobu radzenia sobie z cierpieniem.

Zacznę od nastolatków, bo wśród nich jest to powszechne zjawisko. Teraz, gdy informacje rozprzestrzeniają się tak szybko, gdy młodzi ludzie wymieniają się doświadczeniami i przeżyciami przez internet, gdy podpowiadają sobie wzajemnie sposoby radzenia sobie z rzeczywistością – temat samookaleczeń się staje się, niestety, bardzo popularny.

Często spotykam się ze stwierdzeniem: „Nie rozumiem, dlaczego on/ona to robi.” Nie rozumiemy, bo prawdopodobnie sami zapomnieliśmy już o tym, jak ciężko jest, gdy tak szybko się zmieniamy, gdy nie rozumiemy swoich emocji i stanów psychicznych, gdy jesteśmy spięci i zestresowani, bo na przykład konfrontujemy się z czyimiś wymaganiami i nie umiemy im sprostać. I nie wiemy, dlaczego mamy im sprostać. Gdy czujemy, że życie jest niesprawiedliwe, że ludzie nie mają po równo, że jedni są ładniejsi, a inni brzydsi, jedni uczą się lepiej, a innym wiedza nie wchodzi łatwo, jedni mają pieniądze, wycieczki i drogie ciuchy, a inni zaopatrują się w dyskontach… Gdy widzimy, że kogoś się lubi bardziej, a kogoś mniej, gdy ktoś kogoś kocha, a mnie nikt…

Bo przecież w świecie nastolatka większość otaczających go spraw jest interpretowana czarno – biało: jeśli ktoś nie jest ze mną, to jest przeciwko mnie; jeśli ktoś się do mnie nie odezwał, to mnie nie lubi itp., itd.

Jest to jak jazda na rollercoasterze – tylko zamiast krzyczeć z emocji, dzieciak zamyka się w sobie. A ponieważ te przeżycia go wypełniają – że się tak wyrażę – aż po brzegi – szuka ujścia. I tu z pomocą przychodzi autoagresja.

Samookaleczanie daje szybki, doraźny efekt – tłumimy ból psychiczny. Gdy ranimy swoje ciało, organizm uwalnia hormony – endorfiny – które są tzw. wewnętrzną morfiną. Ich rolą – między innymi – jest tłumienie bólu, znoszenie napięcia; może pojawić się euforia. Ból przychodzi później – a czasem łatwiej nam znieść ból fizyczny niż psychiczny, zwłaszcza, gdy jesteśmy pogubieni i nie mamy wypracowanych sposobów radzenie sobie z tym, co przynosi życie.

Samookaleczanie ma też inne funkcje – często jest komunikatem wysyłanym do świata: „Zauważcie mnie! Potrzebuję pomocy!” Pomocy, czyli uwagi, miłości, zrozumienia, szacunku, wsparcia…

Autoagresywne zachowania przejawiają „wrażliwcy”, których rzeczywistość zewnętrzna i wewnętrzna dotyka tak mocno, że nie widzą przysłowiowego światełka w tunelu. Więc: nacięcie i… ulga. Często takie osoby mają pesymistyczne nastawienie do przyszłości, niską samoocenę, skłonność do depresji.

Są takie momenty w naszym życiu, ogromnie poruszające, związane z bardzo pozytywnymi lub mocno negatywnymi zdarzeniami, że odczuwamy rzeczywistość „każdą komórką ciała”.

Wtedy jest bardzo intensywnie, odczucia nas przepełniają. I wyobraźcie sobie, że nastolatek ma tak co chwilę. Bo hormony szaleją, bo mózg się przekształca, bo poczucie tożsamości nie jest wykształcone. Bo nie wie, kim jest. Rzekłabym kolokwialnie – przerąbane.

Oczywiście nie tylko młodzież się samookalecza. Takie zachowania pojawiają się u osób z depresją, osób, które doświadczały przemocy czy innych traum i nie znają konstruktywnych sposobów na radzenie sobie z tym problemem, osób, które przeżywają poczucie winy i chcą się w ten sposób ukarać. Autoagresywne zachowania przejawiają też dorośli, którzy taki mechanizm radzenia sobie z napięciem wykształcili sobie w wieku nastoletnim – i stało się to uzależnieniem.

Tak naprawdę zachowania autodestrukcyjne przejawiamy prawie wszyscy. Używki, szkodliwe zachowania, niewłaściwe odżywianie się, działania typu: „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. W końcu wszyscy mamy w sobie światło i cień, dobro i zło – czasem wybieramy świadomie, a czasem dajemy się popychać w rożnych kierunkach, bo nie czujemy, że mamy wybór, brakuje przekonania o własnym sprawstwie.

Więc bądźmy czujni i patrzmy z uwagą. Na siebie i na innych. I szukajmy pomocy.

Katarzyna Zaremba

Jeśli chcesz skonsultować problem samookaleczania bliskiej osoby lub siebie umów się na konsultacje.